◄POWRÓT - RETURN

 

Wstęp

 

Widmo sztuki.

Bez zębów,

Sprzedajna.

Symbol luksusu.

Bo była,

Ma być.

 

Wyścigi do chwały, 

w kategoriach: 

Artyści, 

Ludzie sztuki, 

Profesjonaliści.

Pokonajcie otwartą przestrzeń muzeum! 

Rozpuśćcie myśli. 

Niech lecą w pierwsze rzędy.

 

Bo ten czas 

Nie dla głupich.

 

Prawdy się nie wymyśli  a nie ma jej. 

Może jest 

Gdzie nikt nie dotarł, 

Albo 

Gdzie zostawił śmieci. 

Bo nie tutaj.

 

Więc rzućmy pozłacane obelgi  i wymieńmy  pocałunki 

Na dobranoc, 

Niech lecą w pierwsze rzędy.

 

Bo ten czas, 

Nie jest dla głupich.

 

Blues dla Janusza Duckiego.

 

Wróciłem skądś do siebie,

Jak kukułka co śpi w gnieździe

I nie pamięta rozkoszy.

 

W telewizji giną ludzie,

Krew wolno płynie, spływa na podłogę,

Pogoda jest zła.

 

W reklamie miłość

I mózg się ściska,

W oczach łzy.

 

Nie mogę być ludzki,

Jak kukułka co śpi w gnieździe

I nie pamięta rozkoszy.

 

W telewizji giną ludzie.

Jak zmienię kanał, to w kanale,

Jakiś polityk cicho łka,

A w ręce trzyma

Kawał szkła.

 

W fotelu siedzę skulony,

Jak kukułka, co śpi w gnieździe

I nie pamięta rozkoszy.

 

W telewizji giną ludzie,

Kuchnia śmierdzi,

W brzuchu przewraca się kolacja,

Zaleję ją falami,

Słodkiej herbaty.

 

Wróciłem skądś do siebie,

Jak kukułka, co śpi w gnieździe

I nie pamięta rozkoszy.

 

Biorę pigułę

I padam z tymi,

Tymi wszystkimi,

Którzy w serialach

Zaprawdę,

Życie oddali,

Za prawdę,

 

Siedzę przy piwie

Za prawdę.

Jak kukułka, co śpi w gnieździe

I nie pamięta rozkoszy.

 

W domu                                       01093

  

Kiedy się kogoś nie kocha,     

wszystko jest w nim złe,     

Wtedy szuka się miłości,     

Bo nie można być z obcym     

człowiekiem.     

Obcych ludzi nie czeka rozstanie,     

Oni są osobno;     

Płeć ich dzieli, a nie łączy.     

Codziennie     

Ich dzieci uczą się samotności,     

Skazane na dożywocie     

w drugim pokoleniu.     

Ich dom jest tak rozległy,     

jakby go nie było.     

Biegają po nim myszy,     

rzeczy gromadzą się w stosy,    

przekładane z miejsca na miejsce    

jak myśli.     

Buntuje się żołądek     

Coś nas pcha    

Żeby upaść na kolana     

przed sobą.     

Kiedy się kocha siebie,     

nie można kochać innych.     

Kiedy się myśli o sobie     

myśli błądzą w moim mózgu.     

Kiedy rozwijam swoją osobowość     

nikt jej ze mną nie dzieli.     

Gnoza rozkwita w moim sercu,     

a kościół staje się dworcową poczekalnią.     

Poczucie krzywdy rodzi nienawiść.    

Bo.     

Kiedy się kogoś nie kocha,    

wszystko jest w nim złe,     

i zmęczenie, i radość, i sen.     

Wtedy szuka się miłości,     

bo nie można być z obcym     

człowiekiem.      

 

Jesień/Zima.

 

Schody po schodach 

Mgłą zasnute 

Suche gałęzie mokre wilgocią 

Niebo na ziemi 

Prószyński śnieg.

 

Sztuka

 

Sztuka to praca która nie popłaca                      Sztuka to spacer po drugim piwie 

Albo to płaca która jest jak praca                       Który w krysztale ćmi się leniwie 

A na jej polu gniazda oporu                               To Serpentyna wije się w trawie 

Wybuch miłości wygrany w kości                      I uczestniczy w naszej zabawie

 

Przesłuchanie

 ... 

Niczego nie tworzę.

Rzeczywistość tworzy mnie. 

Z niej pokraczność tego tańca.

... 

To takie smutne.

Przybite na ścianach obrazy 

Czekają na zakup albo na splunięcie. 

"Muzea więzieniami sztuki".

Galerie aresztami.

... 

Malarz osobno. Bez nich sam.

Trzyma poręcze 

Pociągu bez kół.

Co krok kontrola. Wpadł czy nie. 

Czy ma pieniądze z dawnych lat?

... 

A ja, jak paw w godowym stroju rozwijam ogon. 

Gdzie i dla kogo chcę. 

Tańczę.

Rozchylają się obrazy. Nie wiszą- 

Trzymane są w objęciach.

... 

Sen o motylu.

 

W szczelinie bycia.

 

Chodzi o to, że jesteś artystą

Chlapiąc nogami jak wodołaz 

Między stertami codzienności.

 

Czasem przeleci mewa 

Zwiastun z Nieba.

 

Słony wiatr wydyma ci policzki 

Rozwiewa poły, 

Zapach drewna.

 

Idziesz sam i ten powiew 

To jest wszystko.

 

Kapitan Grant

 

omiatam spojrzeniem krajobraz 

oczy zgrzytają i zatrzymują się 

wyjmują z tła fenomeny, 

postacie,

węzły w krajobrazie

 

wchodzę w nie, a czasami 

rozpływają się jak wyspy na morzu. 

Chcę poznać je w sobie, 

czy są oddechem ziemi.   

 

QQ

 

ruch ciała

     jelit melodią rucha

                   ramieniem otacza

                              prześcieradła rozpaczy

Varia`t

 

Jadą samochody 

z wywieszonymi językami. 

mózg się trzepoce 

w klatce 

jak ptak. 

przyrodzie z czasem

odrastają zęby.

a tęcza (cyt.) 

w środę się kończy.

  

Raj globalny * działania lokalne

 

Strzelam ze skarpy z łuku, 

Strzała leci na wskroś, 

a jednak jest nieruchoma. 

Dlaczego rozlewa się w płaszczyznę, 

Nad ziemią, na wysokości skarpy? 

 

Serce

 

Miej serce 

I bij 

W serce. 

W języku polskim uwidacznia się zatem wyraźnie diateza czasowników być i mieć, spinająca

ich semantykę w powoływania do istnienia lub w kasacji jakiegoś bytu.

(Dulewiczowa, Leksykalno-semantyczny status być - byt' w korelacji z mieć).

 

Krajobrazy

 

Dusza krajobrazu  drzemie w człowieku, 

który na niego spogląda.

 

Duch ma mnie

 

Duch otwiera się,

Żeby nas połknąć

Mimochodem.

 

Psy do sarny biegnące

Tratują krzewy.

Wiatr przynosi szelesty

Skulonym.

 

Zbliża się wojna dusz:

Opadająca w lęku,

Odpychana rękoma,

Wywąchana przez powieki.

 

Tylko spędzeni przed życiem

Nie boją się niczego.

Nawet tego,

 

Że zmęczony Bóg,

Może świat,

Złożyć w kostkę.

 

Zwinięte liście

 

Na zniszczonej przez lodowiec drodze

Leżał motyl

Okryty pogrzebowym ceremoniałem.

Jak dziecko ave satan piszące w kościele,

Jak stary z modlitewnikiem

Poplamionym winem,

Sen miałem dziwny,

Roślinny.

Liście w nim mnie otaczały,

A rodzinne panie między nimi stały.

Na kanapie,

W wysokiej trawie,

Siedziała mama

I śmiejąc się głośno telefon

Ze snu odebrała.

Choć babcia już wstała

Wygłosić toast do żony.

 

Kolęda

 

Płomienie świec

Rozbłysły dziś

Na niebie,

               I cały świat

               Otworzy sny

               Dla Ciebie.

Gdy koszem Nil

Mojżesza słał

Wśród ludzi,

               Nie wiedział, że

               Do drogi lud

               Obudzi.

Królowie trzej,

Na gwiazdy głos

Ruszyli,

               Bo chmury zła

               Anieli z dróg

               Spłoszyli.

Ssaki i ptaki

O wszystkim już

Wiedziały,

               A tylko źli

               Radosny czas

               Przespali.

Rodzi się dziś

Gwiazdeczki syn

Kochany,

               Spragniony nas,

               Choć jeszcze nam

               Nie znany.

Gdy przyjdzie czas

Znów gwiazda się

Zaświeci,

               I śladem niej

               Pójdziemy tam

               Jak dzieci.

 

TAJEMNICE OGRODÓW

 

Ekologia o kulturze

 

Nie rozdrapujemy ziemi, żeby z niej jadło wyrwać,     

Rozdrapujemy ziemię, żeby w nią jadło wrzucić,     

Kieruje nami Nadzieja,     

Córka Mądrości. 

    

Cementowe zbocza ulic     

Podziemne rzeki gówna     

Rosa wczorajszych oddechów     

Mewy i skalne gołębie.           

Wspomnienie jaskiń, w których         

rodziło się człowieczeństwo;          

Rozmawiając palcami z wszami          

w dymie i w stłoczeniu.     

 

Stworzeni na wzór Boga     

Chcemy mu dorównać, w wysiłku     

Tworzenia Świata,     

w sześć dni. 

    

Na świat wyszliśmy     

rozrywając łono    

I zostawiamy     

przeszłość przeszłości. 

    

Jeśli przyssiesz się mocno,     

Spłynie po tobie złoty deszcz.     

Szczury, prusaki, pluskwy,     

Mrówki faraona, świerszcze,     

Grzyby na ścianach, chwasty.     

Uczmy się od nich życia     

w odbitych od betonu     

promieniach.

 

Żona Lota obejrzała     

telewizję     

i skamieniała. 

 

Komponujemy światopoglądowo

 

W funkcjonalnej kuchni za nisko, 

Żeby się powiesić. 

Wyskocz przez okno, żeby umrzeć, 

Ze strachu przed przestrzenią.

 

Przyroda jako "tajny radca" sztuki i kultury

 

Emmanuel Kant oglądał gwiazdy

W Królewskiej pustce Kaliningradu 

Myślał o Nietzschem 

przyszłego stulecia.

              

               w kulturze jesteśmy ludźmi     

               w sztuce całym ciałem.     

               Ciało rozpada się     

               I Zmartwychwstaje. 

 

Tajemnicze  miejsca

 

Wszystko płynie. 

Jeżeli mówimy wszystko, 

to mówmy to.

 

               Archetyp jest pod świadomością.

               Archetyp jest pod ziemią. 

               Bo z ziemi wyszliśmy. 

               I wrócimy tam.

 

Zniszczona tradycja

 

Uczestniczyliśmy w Wielkim Eksperymencie. 

My. 

Jego materia.

 

               Łżąc 

               Oplatamy krajobraz 

               Językiem 

               Opluwamy własne oczy.

 

Tajemnice drzew

 

Zerwę z drzew jabłko wiadomości  i pójdę gdzieś,

bo tu już byłem

 

Czy park jest dziełem sztuki?

 

Nikt nie buduje piaskownicy na pustyni 

nie zakłada ogrodów w raju 

ani bidetów w oceanie.

 

Tajniki polityki

 

Sztuka to nadbudowa  na grzbiecie obywatela, 

Trzyma niewidzialne lejce, 

którymi prowadzi  po drodze czasu.

 

               My, 

               Wierni Scjentystycznego Kościoła 

               Wyznajemy Swoją Prawdę 

               zawartą w tym, 

               czym się zajmujemy.

 

Tajemnice wypoczynku

 

leżę pod słońcem,

czuję jak zwierzę, 

mrużę oczy, 

dobrze.

 

Wycieka wycieczka -

 lody 

po trawie biegają oczy: 

wiewiórka, woda, marmur, głóg.

 

500 lat odrodzenia

(od Michała Anioła Buonarottiego)

  

Anioł o sztuce mówił, przynoszonej z nieba

Urzędnik coś o opium z nieba rozdawanym.                Listy od Boga ocenzurowano

My wiemy, że do nieba, trzeba zwiać daleko,              A w sprawie sztuki okólnik wydano.

Jak Miłosz, Mrożek, Vincenz, Gombrowicz, Opałka,

Lub schować się głęboko i zatrzeć swe ślady,

Jak Górecki, czy Herbert, Szymborska, Brzozowski.

Lutosławski pytany, skąd jest nielubiany,

Powiedział, że jak sądzi, zawyża im poziom,

Sięgając wprost do nieba, ponad papierami.

 

 

 

            Jeżeli naukowo ocenimy sztukę:

            Współcześnie obecną, najnowszą, jutrzejszą,

            To rodzi się z tej gleby, gdzie forsa mocniejsza             Więc myślmy globalnie,

            Bo gdzie mocne pieniądze, tam sztuka też mocna:                    Kradnijmy lokalnie.

            Atlantycka, japońska, oraz ewugowska.

            Gdzie pieniądz jest fałszywy i sztuka fałszywa:

            Sowiecka i ludowa, wschodnia, bananowa.

            Pieniądz, to czysta wartość i nadaje wartość.               Bóg stwarza problemy,

            Czy moc jego wartości dosięga do nieba?                   Stypendiów nie daje.

 

 

 

Czy kreator niebiański, gdy wymyśla sztuki,

I wkłada ich zadatki wybranym do duszy.

Śledzi style, kierunki, czy wytycza trendy,

Zna się na polityce, fantach i pieniądzach                                 Czy Ład Nieba na ziemi

Rozmawia językami, jest tytułowany                                        Trąci bałaganem?

Jest tak profesjonalny oraz wygadany                                      Zetnijmy trawniki,

Jak urzędnik, lub krytyk, co z budżetu pije                              Ogłośmy wyniki!

Urządza ład artystom, rozdaje tytuły

Ma władzę, satysfakcję i ze sztuki żyje.

 

 

 

            Bo jak światło dla roślin, sztuka z nieba spada

            Miast słonecznego, boskie światło zjada,

            I jak do nieba sięgające drzewo

            Przez czas zwalone, roztarte na miazgę

            Myślą badaczy, adeptów nauki                                   Nad wyraz silne

            Po przetrawieniu w programach oświaty                      Są procesy gnilne.

            Znacząc swe ślady na szkolnych zeszytach

            Utworzy glebę dla wzrostu kultury,

            Wyrastającej na rozkładzie sztuki.

 

Trawa pod drzewem zostanie skoszona

I w telewizji sprawnie przetrawiona.

Przed naszym brzuchem jej brzuch ustawiony

W którym samotnie coraz mocniej płynie

Krew nasza w rytmie falą nadsyłanym                          Wirtualny świat wiruje,

Psychodelicznie ostro pulsowanym.                                         Nas za głowę obejmuje.

Bo tak jak sarna w zbożu biegająca

Jest przez człowieka w gulaszu zjadana,

Bywa kultura nam w konsumpcji dana.

 

 

 

            Możemy wszystkie jabłka zjadać,

            O legendarnym wężu gadać,

            Słać satelity rakietami

            I karmić ludzi z nich falami.                              Sztuka się karmi kryzysami,

            Wznosić globalną wioskę Babel                       Jak głodny człowiek kotletami.

            Ponad boskimi zakazami,

            Bo wielu mędrków zapomina,

            Że w Boskim niebie, niebo ludzi

            Wzruszenie ramion tylko budzi.

 

 

Niech z nieba manną pokarm serca,

Na urodzonych na kamieniu,               

Spadnie. A ich otwarte

Oczy i skrzydła rozpostarte                   

Niech śledzą życie współczujące.                                Bogu się opierali,

Nie kuśmy ich obietnicami.                                          Krzyż kamienny dostali.

Nie obciążajmy żądaniami.

Dusze swobodne i dziecinne

Zostawmy im, by były silne.